Jajka ubiłam z cukrem na biała masę. Gorącą kawę wymieszałam z miodem, olejem i przyprawą do piernika. Mąkę wymieszałam z posiekanymi orzechami (niezbyt drobno), solą, sodą i proszkiem do pieczenia.
Do masy jajecznej dodałam powidła i wmieszałam je w nią, w trzech partiach dodałam mieszankę mokrą, płyn, mieszankę suchą i wmieszałam to drewnianą łyżką.
*Możliwe, że płynu wlejemy mniej (lub więcej) niż 2/3 szklanki, zależy to od mieszanki mąki jakiej użyjemy. Ja wlałam piwo bezglutenowe.
Masa śliwkowa (oparłam się na tym przepisie):
500 g suszonych śliwek
150-200 ml rumu (herbaty, soku)
2 łyżki miodu
Śliwki sparzyć (pominęłam ten etap).
Zalałam je rumem i odstawiłam na noc do nasiąknięcia. Powinno wystarczyć kilka godzin. Następnie odsączone lekko śliwki zmiksowałam z miodem i 3-4 łyżkami rumu. Przetarłam je przez gęste sito, ponieważ lubię gładkie kremy i dżemy w ciastach, ale tę czynność można pominąć.
Masa chałwowa (przepis pochodzi stąd):
3 szklanki mleka
3 budynie w proszku bezglutenowe
200 g chałwy (ja użyłam 250 g chałwy Wedlowskiej, na opakowaniu nie ma wzmianki o glutenie, w składzie nie znalazłam, wśród alergenów wymienione orzechy)
8 łyżek cukru
300 g masła
Budyń rozrabiamy w 1/2 szklanki mleka. Pozostałe 2 1/2 szklanki gotujemy z cukrem i chałwą, tak żeby chałwa się rozpuściła. Gorącym mlekiem hartujemy surowy budyń, wlewamy go do garnka i gotujemy. Uważamy żeby nie zrobiły się grudki.
Zimny budyń miksujemy z masłem utartym na puch. Na początku najlepiej dodawać małe ilości masy budyniowej, żeby nie zwarzyć masła. Masa w rzeczywistości nie jest aż tak biała, ma kremową barwę.
Upieczony piernik przekroiłam na pół wzdłuż. Posmarowałam go lekko masą śliwkową a na nią nałożyłam masę chałwową. Schłodziłam w lodówce.
Smacznego!