Prażone jabłka

Pamietam jak na poczatku mojej przygody z pieczeniem bezglutenowym praktycznie do każdych wypieków dodawałam łyżkę lub dwie prażonych jabłek. Pieczywo było wilgotniejsze i dłużej świeże. Potem zapomniałam o tej metodzie. Przypomniałam sobie niedawno i postanowiłam uprażyć kilka słoiczków jabłek. Warto mieć kilka, jeżeli nie tolerujemy nabiału - może zastapić np. jogurt w wypiekach. Poza tym są idealne do jabłeczników, rogalików i innych nadziewanych słodkości. Podczas prażenia w całym domu pachniało niesamowicie jabłkowo i przypomniały mi się jesienne wieczory, kiedy moja mama smażyła jabłka z sadu. Szkoda, że nie można jeszcze przekazać zapachu... Może niedługo to się zmieni a póki co zapraszam na domowe prażone jabłka.





Składniki:

1 kg jabłek (lub tyle ile mamy)
odrobina wody - tyle, żeby przykryła dno garnka na około 1 cm

Przygotowanie:

Niewielki garnek z wodą postawiłam na włączonym palniku. Jabłka obierałam po jednym, pozbyłam się gniazd nasiennych i pokroiłam na mniejsze cząstki. Dodawałam po jednym do garnka. Smażyłam pod przykryciem dopóki nie zmiękły - wtedy zgniotłam je tłuczkiem do ziemniaków. Odparowałam część wody - nie zależało mi na gęstym musie. Gorące jabłka przełożyłam do wyparzonych słoików, zakręciłam i odstawiłam do góry dnem. Kiedy się zassały pokrywki domowe jabłka były gotowe.
Moja porcja to 2 łyżki musu jabłkowego, w sam raz do dodania do ciasta chlebowego. Dzisiaj dodałam je do bułek bezglutenowych.
Smacznego!

Etykiety: , , , ,