Bardzo lubię pasztet. Ale te sklepowe do mnie nie przemawiają. Nie było wyjścia - przekopałam internet, przejrzałam książki kucharskie i postanowiłam sama zrobić. Najwyżej zje pies sąsiadow... Po dokładnym przestudiowaniu przepisów postanowiłam z każdego wziąć coś dobrego. I wyszło całkiem smaczne. Następnym razem postaram się, żeby było bardziej wilgotne - takie do rozsmarowania. Ale i tak zjadłam pół ćwibakówki. Ciekawe czy posmakuje mężowi...
Do przygotowania potrzebujemy:
2 całe udka z kurczaka
ok 300 gram wątróbki drobiowej
ok 400 gram cielęciny
ok 500 gram wieprzowiny (ja dałam schab)
4-5 ząbków czosnku
3 jajka
125 ml czerwonego wytrawnego wina
sól, pieprz
gałka muszkatołowa, majeranek, tymianek, ziele angielskie, liść laurowy
olej
Mięsa i wątróbkę czyszczę. Mięsa przyprawiam, podsmażam razem w dużym rondelku. Gdy mięso jest "zarumienione" dolewam troszkę wody i połowę wina i duszę mięsa. Na patelni podsmażam wątróbkę. Kiedy mięsa i wątróbka są gotowe - odstawiam do ostygnięcia, a sos odparowuję. Zimne mięso mielę (bez skóry z udek), dodaję przyprawy, jaja, zredukowany sos i resztę wina. Blaszki-ćwibakówki wykładam papierem do pieczenia, przekładam do nich masę i wstawiam do piekarnika nagrzanego do 180 st na ok 30-45 min. Na dół piekarnika włożyłam miseczkę z wodą.
Pasztet mógł wyjść troszkę bardzie wilgotny. Następnym razem dodam troszeczkę chudego boczku i myślę, że będzie dużo lepszy. Nie mniej jednak bardzo mi smakował i z całą pewnością zrobię go jeszcze raz :)
Etykiety: domowy pasztet